Aktualności:

SMF - Just Installed!

Menu główne

LEM

Zaczęty przez Q__, 22 Sie 2023, 22:12

Poprzedni wątek - Następny wątek

rs

W końcu przeczytałem 26 apokryficzną podróż 26 i ostatnią I. Tichego. W sumie nie dziwię się, że opowiadanie nie wznawiano w kolejnych wydaniach dzienników gwiazdowych



Q__

Cóż, trzeba przyznać, że Lem poszedł w niej na propagandowe służby (acz też nie skłamał - pokazał wyjęty z kontekstu wycinek prawdy, wygodny akurat dla stalinowskiej władzy, nie zająkując się, reakcją na co opisywane amerykańskie przegięcia były).

Tak czy siak polecam w roli odtrutki alternatywne zakończenie cyklu, czyli "Ostatnią podróż Ijona Tichego". Literacko nie powala, ale uważam ją za celną futurologicznie (zwróć choćby uwagę na wątek paradoksalnych skutków ocieplenia).

rs

Antyamerykańskie akcenty w twórczości Lema w czasach stalinowskich były częste (Astronauci). Zdarzały się też później (Kongres futurologiczny). To co dobrze sprawdzało się w przypadku spotkania z kosmitami, nie działa w przypadku Ziemi. Bohater nie domyśla się, że znajduje się na Ziemi i ma do czynienia z ludźmi. Choć w tym można usprawiedliwić Tichego - sam deklarował we Wspomnieniach I, że większość Obcych - wygląda zupełnie jak ludzie, więc roztargnienie Tichego nie musi być takie dziwaczne 

Q__

Cytat: rs w 10 Gru 2023, 14:14Choć w tym można usprawiedliwić Tichego - sam deklarował we Wspomnieniach I, że większość Obcych - wygląda zupełnie jak ludzie, więc roztargnienie Tichego nie musi być takie dziwaczne

O, to właśnie. Co zresztą brzmi b... Trekowo.

rs

A propos Kongresu futurologicznego w 2029 roku miało na Ziemi żyć 29 mld ludzi. Trochę się nie sprawdziło. Niezależnie od onirycznego i humorystycznego wydźwięku powieści, to widać w niej duch czasu, kiedy bano się wzrostu ludności. Dziś trochę się to zmienia i w czasach, kiedy dzietność poza Afryką spada wszędzie coraz mocniej coraz rzadziej ludzie boją się katastrofalnego przeludnienia

rs

Kongres futurologiczny sprawia dla mnie pewien problem. Z jednej strony to bardzo ciekawa powieść, która pokazuje ułomność wrażeń i postrzegania rzeczywistości, kolejne warstwy rzeczywistości objawiają się i ukazują realną rzeczywistość, która wyziera, ale jest skutecznie maskowana. To co jest najmocniejsze w powieści, czyli obraz świata z 2098 roku staje się kolejnymi halucynacjami, kolejnymi zwidami Tichego. Nic nie jest rzeczywiste, nic nie jest pewne, nie wiadomo, czy można odtworzyć co jest realne. Z drugiej strony gdyby powieść skończyła się wcześniej, na wypadnięciu z okna Tichego i urzędnika, który znał rzeczywistość 2098 roku, to byłaby jeszcze mocniejsza i brutalniejsza. Powieść nie dawałaby żadnej nadziei dla przedstawianego świata, czytelnik widziałby, że świat musi upaść, a jedynie można go osłodzić, sprawić, że świat umrze w ciszy i samozadowoleniu, ale uratować już go nie można. Z drugiej strony to spłyciłoby powieść.

Q__

#21
Cytat: rs w 10 Gru 2023, 21:04w 2029 roku miało na Ziemi żyć 29 mld ludzi. Trochę się nie sprawdziło.

Być może była to w pewnym stopniu samofalsyfikująca się przepowiednia, tzn. nie stało się tak m. in. dlatego, że tym straszono, czy też przed tym ostrzegano.

Cytat: rs w 11 Gru 2023, 00:41gdyby powieść skończyła się wcześniej, na wypadnięciu z okna Tichego i urzędnika, który znał rzeczywistość 2098 roku, to byłaby jeszcze mocniejsza i brutalniejsza. Powieść nie dawałaby żadnej nadziei dla przedstawianego świata, czytelnik widziałby, że świat musi upaść, a jedynie można go osłodzić, sprawić, że świat umrze w ciszy i samozadowoleniu, ale uratować już go nie można. Z drugiej strony to spłyciłoby powieść.

Poniekąd Lem zdołał tu mieć ciastko i zjeść ciastko, bo ta brutalniejsza, smutniejsza, opowieść, choć niby unieważniona zakończeniem, stanowi jedną z warstw, czy też szkatułek "Kongresu...". A przy tym mamy przecież do czynienia z powieścią dickowatą - a jak sam Mistrz S.L. zauważył, twórczość P.K.D. omawiając - kiedy raz realność doświadczanej rzeczywistości zakwestionujemy - nie ma już powrotu do stanu spokojnej, odruchowej, wiary w jej prawdziwość; ergo: w sumie nie ma pewności co tam jest prawdą, a co kolejnym piętrem iluzji, i nie wiadomo ile jeszcze - ukrytych już przed nami - pięter ta iluzja może mieć...

rs

Pewnie rzeczywiście widać inspirowanie się w tym przypadku Dickiem. Dalej uważam, że gdyby wyciąć początek i sam koniec wyszłaby jedna z mocniejszych książek sf choć porównywano by ją z Przestrzeni, Przestrzeni Harrisona. Opis profesora i rzeczywistości po obdarciu z iluzji robi olbrzymie wrażenie. Zauważmy, że Bohater nie odważył się spojrzeć w lustro :) Trochę niepotrzebnie dodano do niej Tichego. Podkreśla ona humorystyczny charakter pracy, jakby jak zauważyłeś unieważniała jej wydźwięk, czytelnik nie zostaje postawiony wobec apokalipsy, bardziej realnej niż te wszystkie żywe trupy. Być może to unieważnienie wydźwięku powieści jest efektem niechęci Lema do futurologów. Kongres Futurologiczny jest mniej więcej równolatkiem Granic Wzrostu, powstał po powstaniu Klubu Rzymskiego. Rzeczywisty świat z końca XXI wieku to konsekwencja przewidywań Klubu Rzymskiego, z jednym wyjątkiem - załamania się wielkości populacji w efekcie kryzysu związanego z załamaniem produkcji. Tutaj zresztą przewidywania Lema zawodzą, naturalnie załamanie produkcji, oraz kryzys klimatyczny musiał wpłynąć na liczebność populacji

Q__

#23
Cytat: rs w 11 Gru 2023, 13:37Być może to unieważnienie wydźwięku powieści jest efektem niechęci Lema do futurologów.

Przede wszystkim utraty wiary w futurologię, jako możliwość (w miarę) ścisłego prognozowania przyszłości. Stąd - mniej lub bardziej - groteskowy charakter utworów Lema modelujących przyszły kształt cywilizacji - nowszych niż "Obłok Magellana" i "Powrót z gwiazd" - a często również zastąpienie w tych modelach - cokolwiek po TOS-owemu - cywilizacji ziemskiej - Obcymi (Dychtonia, Encja). (Specyficzną sytuację mamy we "Fiasku", bo dostajemy tam cywilizację Kwinty, obraz której zostaje wzięty w nawias, ale nie autoironii, tylko okołokontaktowego hipotezotwórstwa.)

rs

W Kongresie futurologicznym szczęśliwość i utopia jest efektem pozbawienia ludzi możliwości konfrontowania się z rzeczywistością. Z jednej strony przypomina to Ze wspomnień Ijona Tichego, z drugiej wszystkie dystopie Lema nie były pisane na poważnie. Czy to nawiązanie do PRL, który przecież był dystopią ukrywającą się za utopią do pewnego stopniu? Z trzeciej strony skoro zagłada ludzkości byłaby przesądzona, to czy utrzymywanie społeczności w nieświadomości nie stanowiłoby swego rodzaju błogosławieństwa? Tichy nie zgadza się z Symingtonem. Tylko kto ma rację? Oczywiście Symington i jemu podobni nie czynią tego z dobrych pobudek. Odkrycie prawdy przez ludzkość pewnie doprowadziłoby do kryzysu reżimu, a nawet jego obalenia. Z drugiej strony można zastanowić się osób wybrało drogę Cyphera woląc nierealną rzeczywistość niż zderzenie się z tym co jest naprawdę, szczególnie że nieuniknione nie da się odwrócić? To ciekawe pytanie i szkoda, że zostało to potraktowane przez Lema skrótowo. Tichy się oburza, gdyż to naturalna pierwsza reakcja. Czy lepiej jest spać, czy obudzić się znając tego cenę

Q__

#25
Cytat: rs w 12 Gru 2023, 10:49Oczywiście Symington i jemu podobni nie czynią tego z dobrych pobudek. Odkrycie prawdy przez ludzkość pewnie doprowadziłoby do kryzysu reżimu, a nawet jego obalenia.

Trudno powiedzieć czy jego (i kolegów) motywacja jest aż tak makiaweliczna. Być może wychodzą po prostu z Symingtona arogancja - i paternalizm - typowe - w mniejszym czy większym stopniu - dla każdej władzy, przekonanie, że to my wiemy lepiej co jest dobre/mniej złe dla społeczeństwa i że musimy się ciemnym ludem opiekować, prowadzić go za rączkę...
Z drugiej strony - gdy patrzymy na to z zewnątrz oburzamy się wraz z Tichym. Ale gdy postawimy się w symingtonowej sytuacji - jak byśmy się sami zachowali? Oto jest pytanie...

rs

Symington jest do pewnego postacią tragiczną. On wie czym jest iluzja. Pewnie widzi jak rzeczywiście wygląda żona "ona - piękna kobieta, nie do opisania, bo każdego dnia inna. Włosy, oczy, tusza, nogi - wszystko", to musi być iluzja. Czy jest tak odpychająca jak inni ludzie wypaczeni przez środki chemiczne? Czy różni się od wiszących "na ścianie kilka barwnych aktów kobiecych. Zaskoczyło Tichego bezsensowne raczej skojarzenie, że tych ciał na fotografii nie pokrywał żaden liszaj". Tichy każe mu "Powieś się pan na swej szlachetnej misji, razem z tymi dziwkami, których fotosy uprzyjemniają panu zbawicielską robotę... Potrzebuje pan jednak autentycznych, bez szczeciny, co?" Symington wie, że świat jest inny, a zagłada przyjdzie za 15-20 lat

Q__

#27
Cytat: rs w 13 Gru 2023, 17:07Symington jest do pewnego postacią tragiczną.

Przy czym myśląc o nim nie mogę uciec od skojarzeń z naszym Kodosem. Obaj stawiają się nad tłumem, obaj "wiedzą lepiej". Przy czym jednak Symington, choć pozwala sobie na czerpanie pewnych beneficjentów ze sprawowanego stanowiska (choćby tak żałosnych jak w/w wiszące na ścianie zdjęcia), bierze na klatę prawdę o umieraniu ziemskiego życia (i musi z tą prawdą codziennie sobie radzić, oglądając postępy zlodowacenia i erozji), podczas gdy Kodos układając listy "zbędnych", do odstrzału, siebie na nich nie umieszcza. Gdyby to zrobił - jak przywódczyni planetarnych niedobitków z ORV "Primal Urges" - byłby postacią tragiczną, budzącą pewne współczucie mimo podjętych decyzji), tak jest tylko arogantem, tyranem i ludobójcą, nawet jeśli teoretycznie chciał dobrze. Do tego pierwszy z nich robi jednak co może by nadciągającą agonię spowolnić, czy choć osłodzić, podczas gdy drugi - bazując na zbyt pesymistycznej kalkulacji, jak się okazało - przyspieszył to, co (błędnie) miał za nieuniknione.

rs

teoretycznie Symington nie skazuje nikogo na śmierć. Czy mogło tak być. Trudno powiedzieć, Lem nie skupia się na tym. Lem patrzy na Ziemię końca XXI wieku z perspektywy zewnętrznej. Nie wczuwa się w nich. Patrzy na nich jak na egzemplarze zwierząt w zoo Tichy słucha Symingtona, ale nie próbuje zrozumieć go. O ile lubię oniryczność Kongresu Futurystycznego, to żałuję, że Lem nie poszedł w inną stronę. 

Q__

#29
Taki już urok Tichego, przynajmniej w lżej napisanych utworach (a do nich "Kongres..." należy, mimo mrocznych elementów, na których się skupiliśmy) - przygląda się z pozycji zewnętrznego obserwatora (zazwyczaj obcym planetom, czasami - jak w tym wypadku - i przyszłej Ziemi). (Co łączy go zresztą z bohaterami TOS-u, TNG i DW, no i Sliders.)