Arthur C. Clarke

Zaczęty przez Q__, 25 Sie 2023, 13:04

Poprzedni wątek - Następny wątek

Q__

#15
Cytat: rs w 20 Wrz 2023, 22:07Po pierwsze pisząc opowiadanie Clarke wierzył, że na Księżycu mogło istnieć prymitywne życie. Fakt Clarke napisał opowiadanie w 1948 roku

W sumie mogło istnieć, tylko dawno temu:
https://www.liebertpub.com/doi/10.1089/ast.2018.1844
https://www.astronomy.com/science/life-on-the-moon-maybe-long-ago/

Cytat: rs w 20 Wrz 2023, 22:07wtedy jeszcze wyobrażano sobie, że Ziemia może nie być aż taka wyjątkowa :)

Po pierwsze były to i tak wyobrażenia skromne na tle wcześniejszych wewnątrzukładowych fantazji Burroughsa, Kuttnera czy Heinleina.
Po drugie (mimo, że wyszło na to, że duży Księżyc odgrywa swoją rolę) tak naprawdę wciąż nie wiemy czy wyjątkowa jest - nie tylko w tym znaczeniu, czy w innych układach planetarnych nie istnieje Rozum (może nawet gęsto rozsiany, choć trudny do wykrycia), ale i w tym sensie czy na którymś z sąsiednich ciał nie bytuje właśnie coś prymitywnego.

Cytat: rs w 20 Wrz 2023, 22:07W opowiadaniu Clarke`a powstanie piramidy na Księżycu przesunięto w stosunku do późniejszego filmu do dalekiej przeszłości, do ery paleolitycznej.

Monolit Tycho w filmie też był stary, jak się zdaje.

Cytat: rs w 20 Wrz 2023, 22:07Trochę jak Lovecraft :)

Nawiasem: nie wiem czy wiesz, że Clarke popełnił nawet parodię utworów Lovecrafta (skoro to nazwisko tu padło)?
https://lovecraft.fandom.com/wiki/At_the_Mountains_of_Murkiness
https://www.amazon.com/Mountains-Murkiness-H-P-Lovecraft-Parody/dp/B002NO2OJ6

Cytat: rs w 20 Wrz 2023, 22:13W wielu opowiadaniach Clarke stawiał na zaskakujące zakończenie, zmieniające sens całego tekstu.

To dość typowe dla klasycznej SF, którą Lem porównywał w tym względzie do - również klasycznych - kryminałów (na przykładzie nowelek A.C.C. właśnie), przyznając przy tym, że fantastyka naukowa oferuje większe możliwości zaskakiwania...

rs

#16
Cytat: Q__ w 20 Wrz 2023, 22:30Nawiasem: nie wiem czy wiesz, że Clarke popełnił nawet parodię utworów Lovecrafta (skoro to nazwisko tu padło)?
https://lovecraft.fandom.com/wiki/At_the_Mountains_of_Murkiness
https://www.amazon.com/Mountains-Murkiness-H-P-Lovecraft-Parody/dp/B002NO2OJ6
Cekawe. Tego nie znam

Q__

Jak na A.C.C takie sobie (to jednak poważny, i od poważnych tematów, pisarz był, parodię i komizm trudno uznać za jego żywioł), ale sięgnij jak będziesz miał możliwość...

Q__



Q__

Wracając do esensyjnego cyklu recenzji... O "Odysei kosmicznej 2061":
https://esensja.pl/ksiazka/recenzje/tekst.html?id=34320

Q__

#21
Clarke - lata temu - o przyszłości:
https://www.youtube.com/watch?v=YwELr8ir9qM

I - dekadę później - o Plutonie, Obcych, i perpetuum mobile:
https://www.youtube.com/watch?v=dVPLm0vlQHw

Oraz - dość niedawno - o AI:
https://www.youtube.com/watch?v=TJ7kZbDQ3Qo

Q__

Wracając do esensyjnego cyklu recenzji po raz ostatni... O "Odysei kosmicznej 3001":
https://esensja.pl/ksiazka/recenzje/tekst.html?id=34384

Q__

#23
Wracając do clarke'owej parodii Lovecrafta - wyszła niedawno (czyli dwa lata temu, hehe, a ja się dopiero zorientowałem :P) po polsku, w takiej - skądinąd nienadzwyczajnej jako całość - antologii:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4963948/szalenstwo-cthulhu

Q__


rs

Zaczynam czytać Spotkanie z Ramą Clarke`a. Trochę widać czas napisania książki. Np. osuszanie Morza Śródziemnego. To pojawia się też u S. Lema. Ani Lem ani Clarke nie pomyśleli o efektach jakie by dało takie przedsięwzięcie. Przecież to byłaby katastrofa. Clarke opublikował książkę w 1973 roku, ale nawet wtedy powinno się zastanowić nad konsekwencjami. PS. w STNG nie osuszano morza, ale za to formowano kontynent na oceanie - projekt Atlantyda.

Q__

#26
Cytat: rs w 08 Sty 2024, 16:51Np. osuszanie Morza Śródziemnego. To pojawia się też u S. Lema. Ani Lem ani Clarke nie pomyśleli o efektach jakie by dało takie przedsięwzięcie. Przecież to byłaby katastrofa. Clarke opublikował książkę w 1973 roku, ale nawet wtedy powinno się zastanowić nad konsekwencjami.

Tak, wybitne intelekty, a tego nie domyśleli do końca. Z drugiej strony - tematyka ekologiczna (choć pojawiła się dobrych kilka lat przed "Spotkaniem...", w "Diunie", i to w samym centrum jej fabuły) nie była jeszcze tak popularna, więc też tak o niej nie myślano - owszem, wystąpiła np. w roku 1974, w "Wydziedziczonych" Le Guin (w głębokim tle fabuły), ale tylko w b. oczywistym kontekście gospodarki rabunkowej i zanieczyszczeńia planety.

rs

skończyłem czytać Spotkanie z Ramą. Powieść jest twardą sf, jak łatwo się było domyśleć. Jakby ktoś nie wiedziałby im był autor to domyśliłby się, że interesował się inżynierią. Autor zastanawia się nad technologią np jak skonstruowana była ważka.  drugiej strony powieść jest trochę pusta - ekspedycja poznaje martwy świat, który staje się coraz mniej martwy, ale niewiele się dzieje. Świat Ramy jest mało zrozumiały, to nie Góry Szaleństwa, w którym podróżnicy odgadują los badanego miasta. Tutaj niewiele wiadomo o twórcach Ramy, oprócz tego że są wyżsi niż ludzie. To jednak nie jest Pierścień Nivena.

Q__

#28
Cytat: rs w 13 Sty 2024, 22:41To jednak nie jest Pierścień Nivena.

Przy czym - IMHO - jest to przewaga "Spotkania..." (dopisków do niego nie liczę, choć Lem-syn je przekładał). Zostajemy z Obcą zagadką, nie serwuje się nam spaceoperowej dosłowności*.

* Tu wróćmy do tej nieszczęsnej 1I/ʻOumuamua, którą posądzano o bycie rillajfowym ekwiwalentem Ramy. Była - jak wszystko wskazuje - obiektem naturalnym, ale przecież gdyby było inaczej, gdybyśmy zdobyli dowód na jej Obce pochodzenie, to tylko z tą wiedzą (że istnieje/istniała poza Ziemią cywilizacja zdolna ją zbudować) byśmy pozostali. Poza tym bylibyśmy - jeśli o nią chodzi - głupi jak wprzódy. I właśnie taką sytuację Clarke realistycznie przedstawił.

(Inna sprawa, że i "Pierścień" lubię,  nie tylko za związki z ST i GL.)

rs

#29
Pierścien i Spotkanie z Ramą są trochę inne, choć oba się natychmiast kojarzą. Dla Nivena akcja na artefakt jest pretekstem do odkrycia roli obcych w historii ludzkości i zabawa z religią Kzinów, którzy wyciągnęli wnioski z porażek ze strony ludzkości.
Tak powieść Clarke`a jest bardziej realistyczną wersją w Górach szaleństwa. A co do realizmu, to pomysł na ludziach żyjących na Merkurym jest pomysłem cudacznym. Przy czym Clarke wyraźnie pisał o istnieniu kolonii na Merkurym [1]. Do tego nie są to miasta krążące na orbicie planety, a fizyczne mieszkanie na niej [2]. Postęp cywilizacji postępem, ale chyba statek w atmosferze Wenus wygląda bardziej realnie.

[1] - "Większa część ludzkości uważa, że Merkury jest czymś bardzo zbliżonym do piekła. Przynajmniej wystarczałby jako piekło, dopóki nie nadarzyłoby się coś gorszego. Ale Merkurianie są dumni ze swej cudacznej planety, na której dzień trwa dłużej niż rok, wschody i zachody Słońca następują dwa razy i płyną rzeki ciekłego metalu. W porównaniu z Merkurym Księżyc i Mars stanowiły wyzwanie nieomal dziecinne. Dopóki człowiek nie wyląduje na Wenus, jeśli w ogóle to zrobi, nigdzie nie będzie na niego czekało otoczenie bardziej wrogie niż to, które zastał na Merkurym.A jednak Merkury pod niejednym względem okazał się kluczem do Układu Słonecznego. Teraz rozumiało się to samo przez się, ale minęło bez mała sto lat ery kosmicznej, nim ten fakt w końcu sobie uświadomiono. Merkurianie nigdy nie dają nikomu zapomnieć o tym.Jeszcze zanim ludzie dotarli na Merkurego, anormalna jego gęstość wskazywała na istnienie tam ciężkich pierwiastków. Jego bogactwa nadal jednak zdumiewają i gwarantują, że co najmniej przez tysiąc lat najważniejsze metale cywilizacji ludzkiej się nie wyczerpią. W dodatku te skarby znajdują się jakże fortunnie w miejscu, gdzie energia słoneczna jest dziesięć razy większa niż na chłodnej Ziemi. Energia bez ograniczeń i bez ograniczeń metal — to cały Merkury. Jego wielkie magnetyczne wyrzutnie mogą wystrzeliwać produkty do każdego odbiorcy w Układzie Słonecznym. Eksportuje się z niego również energię pod postacią syntetycznych izotopów transuranowych bądź czystego promieniowania. Padła nawet propozycja, żeby merkuriańskie lasery roztopiły pewnego dnia olbrzymiego Jowisza, ale ten pomysł nie został dobrze przyjęty na innych planetach. Technologia pozwalająca ugotować Jowisza otworzyłaby zbyt wiele kuszących możliwości szantażu międzyplanetarnego. Fakt, że troskę o to w ogóle wyrażono, mówi sporo o powszechnym stosunku do Merkurian. Szanuje się ich za nieustępliwość i umiejętności techniczne, podziwia sposób, w jaki podbili tę straszną planetę. Ale nie darzy się ich sympatią, a tym bardziej zaufaniem. Jednocześnie można ich zrozumieć. Merkurianie — krąży takie dowcipne powiedzonko — czasami zachowują się tak, jakby Słońce było ich własnością. Łączy ich z nim bliska więź ni to miłości, ni to nienawiści. Podobna łączyła niegdyś wikingów z morzem, Nepalczyków z Himalajami, Eskimosów z tundrą. Byliby bardzo nieszczęśliwi, gdyby coś stanęło pomiędzy nimi a tą naturalną siłą, która rządzi ich życiem".

[2] - "Niektórzy psychologowie twierdzili, że nie sposób w pełni zrozumieć mentalność kogokolwiek urodzonego i wychowanego na Merkurym. Bezpowrotnie wygnani z Ziemi trzy razy silniejszym jej przyciąganiem Merkurianie mogą stać na Księżycu i przez wąską przepaść patrzeć na planetę swych przodków — nawet własnych rodziców — nigdy jednak nie mogą tej planety odwiedzić. Więc oczywiście mówili, że odwiedzić jej nie chcą. Ale tylko udawali, że mają w pogardzie te łagodne deszcze, falujące pola, te jeziora i morza, i niebieskie niebo — wszystko, co mogli znać jedynie z nagrań. Ich planetę nagrzewała tak potężna energia słoneczna, że temperatura w ciągu dnia często dochodziła do sześciuset stopni. Przywdziali dosyć chełpliwie twarde pancerze brutalności, w których jednak z bliska widać szczeliny. Co więcej, byli raczej słabi fizycznie, skoro mogli żyć wyłącznie w całkowitej izolacji od otoczenia. Merkurianin, choćby nawet znosił przyciąganie ziemskie, zupełnie by opadł z sił w ciągu jednego upalnego dnia w jakimkolwiek kraju tropikalnym na Ziemi".