20.000 mil podmorskiej żeglugi

Zaczęty przez Q__, 29 Lut 2024, 10:10

Poprzedni wątek - Następny wątek

rs

Caspak series - Ludzie, o których zapomniał czas

Druga część trylogii ma nowego bohatera Tom Billings, który wyruszył ratować swojego kolegę. On również spotyka dziewczynę, tym razem miejscową Ajor, dzięki czemu Edgar Rice Burroughs rozwija dziwaczną biologię na wyspie. Ludzie przechodzą z jednego gatunku w drugi. Zaczynamy widzieć, czemu na wyspie nie ma dzieci, a gatunki zwierząt zmieniają się zgodnie z czasem. Na razie nie wiemy, czemu ta wyspa jest tak zadziwiająca. Dzięki temu książka nie jest powtórką z pierwszej części trylogii. Z drugiej strony widzimy wyraźne podobieństwa do cyklu o Barsoom jeśli chodzi nie tylko o schematy fabularne, ale też rozwiązania dotyczące biologii obcych ludzi, ale innych. Książka przygodowa połączona z romansem

Q__

#181
Cytat: rs w 03 Wrz 2025, 08:58Edgar Rice Burroughs rozwija dziwaczną biologię na wyspie. Ludzie przechodzą z jednego gatunku w drugi. Zaczynamy widzieć, czemu na wyspie nie ma dzieci, a gatunki zwierząt zmieniają się zgodnie z czasem. Na razie nie wiemy, czemu ta wyspa jest tak zadziwiająca.

Wczesna awanturnicza SF - czy może raczej lost race story - lubiła takie cuda, jej spóźnieni epigoni także - tu kojarzy się "Dolina Płomienia" Kuttnera, tyleż przypominająca w/w cykl, co - przez obecność w nich obu Płomienia o niezwykłych możliwościach - "Oną" Haggarda:
https://en.wikipedia.org/wiki/Valley_of_the_Flame

rs

W otchłani czasu  (Out of Time's Abyss)  - trzeci i ostatni tom trylogii. Przez większość powieści śledzimy losy trzeciego z bohaterów, który zostaje porwany przez uskrzydloną najwyższą cywilizacje świata (Wieroo). Przypominające Szernów Żuławskiego uskrzydleni ludzie, dziwaczna biologia wyspy (nie do końca rozumiem jej sens), przygoda, kolejny mdły romans, a na koniec zwieńczenie wszystkich wątków, spotkanie się trzech par i pozostałych rozbitków, konfrontacja z  Von Schoenvortsem i powrót do naszego świata. Szernowie i Wieroo dwa oblicza odwiecznej ludzkiej tęsknoty za lataniem :) Na plus, że mimo powtarzania schematu kobiety w opresji to  Burroughs nie naśladuje poprzednich części. Powieść równie dobrze mogłaby się toczyć na jakieś planecie zamieszkałej przez humanoidów. Tak na marginesie, jesteśmy miesiące po akcji pierwszej powieści, a Lys La Rue nie zaszła w ciąże.  Nie wszyscy Niemcy są tez źli :)  Ogólnie bardzo pozytywne wrażenia

Q__

Cytat: rs w 05 Wrz 2025, 23:23uskrzydloną najwyższą cywilizacje świata (Wieroo). Przypominające Szernów Żuławskiego

Doliczyłbym jeszcze Eloorów z niewidzialnymi wampirami i - by sięgnąć do ambitniejszych okazów SF owej epoki - skrzydlatych Siódmych Ludzi Stapledona.

Cytat: rs w 05 Wrz 2025, 23:23dziwaczna biologia wyspy (nie do końca rozumiem jej sens)

Dlatego przywołałem Kuttnera. Nie tylko jako epigona tego stylu uprawiania fantastyki, ale i pozytywny antyprzykład, bo biologia jego Doliny... ma mimo wszystko więcej sensu (osiągniętego przez swoisty minimalizm pomysłów - wszystkie cuda w/w ukrytego w dźungli obszaru da się sprowadzić do jednej, relatywnie prostej przyczyny).

Cytat: rs w 05 Wrz 2025, 23:23Powieść równie dobrze mogłaby się toczyć na jakieś planecie zamieszkałej przez humanoidów.

To prawda, acz z drugiej strony SF wtedy się dopiero oswajała z ideą podróży na odległe planety.

Cytat: rs w 05 Wrz 2025, 23:23Nie wszyscy Niemcy są tez źli :)

Niestety, potem E.R.B. zaliczy regres. W młodszym o rok-dwa "Tarzanie nieposkromionym" będą już tylko płaskimi zbrodniarzami/wrogami do pokonania (z wyjątkiem pewnej podwójnej agentki, którą ta podwójność ;) ratuje).

Cytat: rs w 05 Wrz 2025, 23:23Ogólnie bardzo pozytywne wrażenia

Tak, w całym swoim archaizmie Burroughs jest też na swój sposób nowoczesny, czyli da się bezboleśnie czytać i dziś.

rs

Amerykanie z jednej strony parli do udziału w wojnie, ale z drugiej ich elity bały się efektu strat wojennych i odwrócenia opinii społecznej od udziału w konflikcie. Przygotowywali opinię publiczną na wielkość strat. Nic takiego nie nastąpiło, ale społeczeństwo amerykańskie było w odpowiedni sposób przygotowywane - potworyzacja Niemców przy dużej liczbie obywateli którzy mieli niemieckie korzenie - następowało. Tutaj  Burroughs raczej był dzieckiem swojej epoki

Q__

Co następnego masz w planie? Cykl wenusjański E.R.B.? Pellucidar? Coś Merritta ("The Moon Pool"? "Twarz w otchłani"?)?

rs

Na razie to obowiązki. Niestety. Chyba zostało jeszcze coś z przygód Chellengera. Do cyklu wenusjańskiego też się przymierzam. Ostatni i pierwsi ludzie Stapledona (choć zbyt śmieszą przewidywania dotyczące historii politycznej) i powrót do Verne`a (przede wszystkim Hektor Servadac)

Q__

#187
Cytat: rs w 10 Wrz 2025, 06:48Na razie to obowiązki. Niestety.

Ech, współczuję...

Cytat: rs w 10 Wrz 2025, 06:48Ostatni i pierwsi ludzie Stapledona (choć zbyt śmieszą przewidywania dotyczące historii politycznej)

Nie lekceważyłbym tej powieści(?). Owszem spekulacja polityczna bliskiego zasięgu jest tam naiwna, zwł. z obecnej perspektywy, i ogólnie trudno rzecz brać serio jako futurologię, ale ten rozmach, ta uroda - smętnych w sumie - wizji całych epok, ta skala czasowa... Słusznie Lem powiedział, że to przegrana, ale w tytanicznym boju...
A poza tym: czy jest to w sumie bardziej nierealistyczne, niż większość wizji wczesnej SF?

Cytat: rs w 10 Wrz 2025, 06:48powrót do Verne`a (przede wszystkim Hektor Servadac)

Widzę, że kusi Cię Verne w najbardziej fantastycznym wydaniu ;).

ps. "Twarz w otchłani" Merritta wspominam nie bez powodu. Owszem, to bardziej fantasy, niż pożądna SF, ale facet "wymyślił" tam zasadniczo VR i inżynierię genetyczną.

rs

Cytat: rs w 06 Wrz 2025, 15:09Amerykanie z jednej strony parli do udziału w wojnie, ale z drugiej ich elity bały się efektu strat wojennych i odwrócenia opinii społecznej od udziału w konflikcie. Przygotowywali opinię publiczną na wielkość strat. Nic takiego nie nastąpiło, ale społeczeństwo amerykańskie było w odpowiedni sposób przygotowywane - potworyzacja Niemców przy dużej liczbie obywateli którzy mieli niemieckie korzenie - następowało. Tutaj  Burroughs raczej był dzieckiem swojej epoki

Właśnie byłem na konferencji, na której referent przypomniał, że w ramach walki podczas Wielkiej wojny z kulturą niemiecką zmieniono w USA nazwę Hamburger na Liberty Steaks,  Frankfurterki stały się liberty sausage lub hot dogs (tutaj nazwa pojawiła się przed Wielką wojną), kiszona kapusta (sauerkraut) na liberty cabbage. Nawet różyczka została przemianowana na liberty measles przez lekarza z Massachusetts. Patrioci czuli potrzebę ochrony amerykańskiej opinii publicznej przed skażeniem przez nielojalną muzykę, dążąc do wyeliminowania klasycznych niemieckich kompozytorów, takich jak Beethoven, Bach i Mozart, z programów orkiestr. Niektóre stany zakazały nauczania języka niemieckiego zarówno w szkołach prywatnych, jak i publicznych. W lipcu 1918 roku Dakota Południowa zakazała używania języka niemieckiego przez telefon oraz na publicznych zgromadzeniach trzech lub więcej osób. Jamnik (Dachshunds) stał się wLiberty Pups, a Owczarek niemiecki Alsatian Wolf Dogs. Miasta w stanie Iowa, Germania i Berlin, zmieniły swoje nazwy odpowiednio na Lakota i Lincoln.
Amerykanie o korzeniach niemieckich z Davenport byli często oskarżani o nielojalność wobec Ameryki. Wielu z nich zostało zobowiązanych do wpłacenia pieniędzy na Czerwony Krzyż, wykupienia pożyczek wolnościowych lub przyłączenia się do organizacji patriotycznych wspierających sprawę aliantów. Niektórym z nich pomalowano domy na żółto, kolor kojarzony z nielojalnością. Niektórych mieszkańców wywleczono na ulicę lub plac publiczny i zmuszono do ucałowania amerykańskiej flagi i zadeklarowania swojej lojalności. Niektórych bito. Innych wypędzono z miasta. W Davenport High School uczniowie protestowali i spalili ponad 500 niemieckojęzycznych książek, map i obrazów cesarza, które zostały usunięte z ich biblioteki. Antyniemiecka propaganda była czymś naturalnym, odczłowieczano Niemców

Q__

No to dziś jednak mało kto wzywa - w wiadomym kontekście - do wylewania Czajkowskiego czy Dostojewskiego z kąpielą ;).

rs

pewne rzeczy się nie zmieniają. W każdym razie Burroughs był dzieckiem epoki, ówczesnych nastrojów amerykańskich.

A co do Servadac to zaczyna się nieciekawie. Jesteśmy w 1877 roku. Najpierw dziwaczny powód pojedynku (choć dosyć szybko się okazuje, że to pretekst a panów poróżniła wdowa, no ale wiadomo  za jej Poli Raksy twarz każdy by się zabić dał). Po czym Verne tłumaczy kim jest jego bohater i jego sekundand-ordynans. Dalej doszło do katastrofy, która powinna dać katastrofalne efekty. Może sensowniejsze byłoby, gdyby Verne zamiast opowiadać o losie oficera-poety skupił się na próbie odpowiedzi na pytanie jakie mogło przynieść do efekty. No, ale to jest serii Niezwykłe Podróże, a nie scenariusz na film dla Emmericha. Choć pojawienie się fenomenów związanych z wielkością wyrwanego kawałka Ziemi jest ciekawe.

– Panie kapitanie – powiedział raz Ben-Zouf, który trochę liznął literatury – wydaje mi się, że pan zamienia się w Robinsona, a ja przekształcam się w Piętaszka! Czy staję się Murzynem...?
– Nie, Ben-Zoufie – odpowiedział kapitan Servadac. – Jesteś nadal ładnie biały... teraz nieco śniady!
– Biały Piętaszek – uznał Ben-Zouf – to trochę nielogiczne, ale tak bardziej mi się podoba!
W sumie można w tym się dopatrzeć trochę rasizmu. Jak na razie Verne nie traktował poważnie swoich bohaterów. Mimo dziwnej sytuacji głównie śmieszkują. Książka nie wydaje się być napisana na poważnie. Może Vernowi trudno było pisać zbyt fantastyczny koncept?
W pewnym momencie Servadac zaczyna ogarniać jak zapewnić sobie jedzenie. Widać jest, że kilka lat wcześniej Verne pisał Tajemniczą wyspę.
Jest XIX wiek, więc Wenus wydaje się być globem, które nie jest piekłem. Jest powietrze, oraz woda. Przy czym widać jak zmieniła się wiedza w ostatnich półtorej wieku. Verne powołał się na Johanna Hieronymusa Schrötera i olbrzymie góry na Wenus, które miały być 10 razy wyższe niż Mount Blanc, czyli 5 razy większe niż Mount Everest. Maxwell Montes są sporo mniejsze, ale w czasach Verne`a nie były one znane. Tutaj refleksja - kolega zwrócił uwagę, że niby nauki fizyczne są bardziej pewne niż nauki humanistyczne, ale w historii wiele rzeczy nie uległy zmianie, podczas gdy w naukach przyrodniczych ciągle się one zmieniają.

Q__

#191
Cytat: rs w 28 Wrz 2025, 23:55pewne rzeczy się nie zmieniają.

W sensie absolutnym być może nie, ale jednak inne jest ich natężenie.

Cytat: rs w 28 Wrz 2025, 23:55choć dosyć szybko się okazuje, że to pretekst

Tu przypominają się przyczyny pojedynków bohaterów tyt. z d'Artagnanem z "Trzech muszkieterów".

"— Ale o co się bijesz, Atosie? — zagadnął Aramis.
— Na honor, nie wiem tak bardzo... w ramię mnie uraził. A ty, Portosie?
— Biję się, bo się biję — odparł Portos, czerwieniąc się.
Baczny na wszystko Atos podchwycił złośliwy uśmiech na ustach Gaskończyka.
— Mieliśmy sprzeczkę o ubranie — wtrącił młodzieniec.
— A ty, Aramisie? — pytał dalej Atos.
— Ja biję się o teologię — odrzekł Aramis, spoglądając prosząco na d'Artagnana, by zachował w tajemnicy powód pojedynku.
Atos dostrzegł drugi uśmiech d'Artagnana.
— Doprawdy?... — podchwycił Atos.
— Tak, nie mogliśmy się zgodzić na pewien ustęp ze świętego Augustyna — odezwał się Gaskończyk."


Cytat: rs w 28 Wrz 2025, 23:55No, ale to jest serii Niezwykłe Podróże, a nie scenariusz na film dla Emmericha.

Co chyba jednak lepiej.

Cytat: rs w 28 Wrz 2025, 23:55Choć pojawienie się fenomenów związanych z wielkością wyrwanego kawałka Ziemi jest ciekawe.

Co stanowi pewną wartość odkupienną tej b. fantastycznej i niemniej arachaicznej, książki

Cytat: rs w 28 Wrz 2025, 23:55W sumie można w tym się dopatrzeć trochę rasizmu.

I klasizmu w dodatku.

Cytat: rs w 28 Wrz 2025, 23:55Książka nie wydaje się być napisana na poważnie. Może Vernowi trudno było pisać zbyt fantastyczny koncept?

Mam wrażenie, że - tak jak Lem potem - gdy zapuszczał się na zbyt fantastyczne terytorium, wykręcał się trochę żartem, biorąc rzecz w nawias.

Cytat: rs w 28 Wrz 2025, 23:55Tutaj refleksja - kolega zwrócił uwagę, że niby nauki fizyczne są bardziej pewne niż nauki humanistyczne, ale w historii wiele rzeczy nie uległy zmianie, podczas gdy w naukach przyrodniczych ciągle się one zmieniają.

Cóż, nauki przyrodnicze bardziej trzymają się konkretu z jednej strony (historyk nie ma tyle materiału empirycznego), ale z drugiej śmiało zapuszczają na obszary niedokładnie zbadane, co musi owocować większym rozmachem hipotezotwórczym. Do tego ściślak, przyrodnik może dokonywać nowych badań, obserwacji (używając do tego w dodatku coraz nowszych wynalazków), i tym samym weryfikować swój ogląd (Wszech)świata, podczas gdy materiał dostępny historykowi jest b. statyczny (jeśli nie dojdzie do przełomowych odkryć archeologicznych np.), i trudno budować hipotezy idące wbrew dostępnym źródłom, nawet jeśli ograniczona wiarygodność tych ostatnich jest stałym speców od ludzkiej przeszłości utrapieniem.