Aktualności:

SMF - Just Installed!

Menu główne

Andromeda

Zaczęty przez Q__, 02 Sie 2023, 00:54

Poprzedni wątek - Następny wątek

Q__

W ramach kontynuacji stąd:
https://muzeum.startrek.pl/forum/index.php?action=vthread&forum=2&topic=1704&page=5

Powtórzyłem sobie niedawno po raz kolejny "All Great Neptune's Ocean", i podtrzymuję zdanie, że jest to b. dobry epizod, i b. dobry Trek (klasyczna morality play wpisana w kryminał), ze świetnie pomyślaną (acz ubogo pokazaną) cywilizacją odcinka. (Gdybyż jeszcze załoga choć na galowe chwile mundury wkładała, jak należy... :P )
Nie wiem czemu na IMDB i u Jammera ma dość niskie noty. Świeże wspomnienie TNG, B5 i DS9 skłaniało do wybrzydzania?
Takie DISCO, nawet w jego najlepszych odsłonach zjada na śniadanie (poza stroną CGI i kosztownymi dekoracjami, rzecz jasna).

Q__

#1
Powtórzyłem też sobie two-parter AND "Its Hour Come 'Round At Last"/"The Widening Gyre". Tym razem uczucia mocno mieszane.
Sytuacja wyjściowa pełna naciągnięć (i podskórnego idiot plotu) godnych słabszych odsłon nuTreka*. Słyszymy, że XMC-10284 w rok wzięła udział w tysiącach bitew (jeśli Harper nie przesadzał, to kiedy oni jedli, spali?)**. Backup osobowości Andromedy zostaje odkryty właśnie teraz, choć wygląda, że w cyberprzestrzeni mózgu Andzi ;) był na samym wierzchu, a aktywuje się chyba przez bezmyślną beztroskę Seamusa. Nie ma (do czasu, gdy Dylan sobie o nich przypomni)  kodów pozwalających odwrócić sytuację. Systemy autodefensywne statku (choć cieszy sam fakt, że ogladamy je w akcji, co stanowi miłą odmianę po kanonie ST) muszą być oczywiście dezaktywowane, by potem nie dały rady Magogom, co wygląda na ręczne ustawianie fabuły.
Do tego dostajemy typową Andromeda Action Hour, nastawioną na ręczne sprowadzenie bohaterów na samo dno nieszczęścia, a wręcz ich pozorne uśmiercenie, po to by w drugiej godzinie, też dość akcyjnej, nadludzkim wysiłkiem woli wydostali się z tych opałów ;).
Są w tym jednak i elementy warte docenienia - potraktowana b. pretekstowo, ale zawsze fabularnie obecna,  tragiczna historia utajnionej misji tytułowego statku. Wyśmienite interakcje Harpera z Tyrem (który, niby mu grożąc, w sumie się nim opiekuje, fundując mu wykłady z desperackiego roddeberry'owskiego optymizmu) - zwł. w części pierwszej. Wątek dojrzewania Beki do roli gwiezdnoflotowego ;) dowódcy, zdolnego - gdy trzeba - podejmować naprawdę desperackie decyzje; i kolejny - kuszenia - w dużej mierze filozoficznego - kuszenia reva Bema, którego prawdziwe imię poznajemy - to zwł. w części drugiej. Poznajemy też wreszcie nieco sekretów Trance, dowiadując się o jej zaangażowaniu w tamtejszą wersję TCW. Mamy okazję przyjrzeć się z bliska Abyssowi (a nawet jego myślom, ideologii) - wolę wersję to jego utożsamiającą z Future Guy'em (potężny konflikt wymaga potężnego antagonisty). Oglądamy po raz pierwszy potężne roboty defensywne w akcji. Twisty z częściowym odwróceniem skutków trikobaltowej ;) Bomby Nova, czy chwilą, gdy się wydaje, że wszystko mogło być tylko koszmarem Seamusa (dramatyczna, i pełna dramatycznej ironii chwila), również wypadają dobrze. To samo - mimo, że przegięta - skala zagrożenia, czyniąca - jak bohaterowie przyznają - odbudowę UFP ;) z marzenia - koniecznością.
Natomiast - by wrócić do narzekań - obraz cywilizacji Magogów (pomyśleć, że mieli to być Klingoni, którzy przesadzili z autoewolucją) mocno nie trzyma się kupy nawet na standardy ST - dzikusy, małpy właściwie (choć poza wąską elitą bystrzejszych, jak widzimy), a latają sobie właściwie przerobionym na statek zbiorem ciał niebieskich i naparzają w przeciwnika czarnymi dziurami. Choć to jeszcze dobrymi uzasadnieniami dałoby się podeprzeć. Gorzej, że strzelają tymi dziurami tylko od czasu do czasu, a nie ciągle, tak jakby chcieli jednak naszym bohaterom ciut ułatwić.
Tu cofnę się jeszcze do Harpera z Anasazim. Co do pierwszego z nich - interesujące, że akurat załogowego tchórza scenarzyści postanowili poddać najcięższej (uszlachetniającej, jak potem zobaczymy) próbie. Drugi - z mieszanką zimnych gróźb i wewnętrznego ciepła, oraz potężnym instynktem życia wyrasta na jedną z najciekawszych postaci wolkańsko-romulańskich w najszerzej pojętym Treku.
Szkoda natomiast - gdy o intrygujących postaciach mowa - że twórcy nie wygospodarowali, kosztem akcji, trochę miejsca na monolog krwiożerczego z urodzenia uczonego księżulka ;). Choć może bali się, że głębokie prawdy, których doświadczał, wyraźnie (w obu znaczeniach) wypowiedziane skręcą w banał, ze lepiej pewne rzeczy zostawić w niedpowiedzeniu...
Co do finalnej oceny jestem w kropce. Chciałoby się dać może 2/4, ale są przecież w fabule elementy co najmniej bliskie czterogwiazdkowości (z niewymienionych jeszcze - sposób ukazania Andromedy w jej wszystkich formach, starć między tymi formami i przeżywanych przez nią dramatów) i popychające metaplot mocno do przodu. I, mimo całej roz***, czuć tam starego, dobrego, klasycznego Treka.

* Za to, że cofniętej do przeszłej konfiguracji Andromedzie tak łatwo się "zbuntować" odpowiada m. in. fakt, że jej nowa załoga nie nosi mundurów - ładne przyznanie się scenarzystów do błędu... niestety, to nie Prodigy, tu z tego nic nie wyniknie, i w dalszych odcinkach nadal uniformów GF ;) nie zobaczymy. Przez co taka samokrytyka nie cieszy, ale dodatkowo wkurza. Nadto - Magogom też jest tak łatwo, bo większość bohaterów używa swojej przyszłościowej (co z wiadomych przyczyn oznacza mniej zaawansowaną) osobistej broni, zamiast - potężniejszych jeszcze od fazerów - force lances. A do tego i lanca dylanowa została przez scenarzystów widocznie w działaniu osłabiona, jak - nie przymierzając - broń bohaterów w otwarciu trzeciego sezonu PIC, czy w lądowych bitwach z DS9. I tu scenarzyści - a konkretnie weteran w/w DS9, Wolfe - nie umieli w futuryzowanie.

** I temu nawet - wiele buraków zdolna usprawiedliwić - Wykładnia Fontany rady nie da, bo wszystkie te bitwy streszczone w jednym zdaniu, a nie podzielone na ileś odcinków (czyli potencjalnie i uniwersów/linii czasu).

ps. A oto co o w/w - efektownym, przyznajmy - dwuczęściowcu sądzą inni:
https://www.jammersreviews.com/andr/s1/hour.php
https://sadgeezer.com/andromeda-season-1-22-its-hour-come-round-at-last/
https://www.cynicscorner.org/andro_1/andro_122.html
https://www.jammersreviews.com/andr/s2/gyre.php
https://sadgeezer.com/andromeda-season-2-01-the-widening-gyre/
https://www.cynicscorner.org/andro_2/andro_201.html

Q__


Q__

Lore reloaded o rebelii Nietzschean (czyli niedoszłej zdradzie wolkańsko-romulańskiej):
https://www.youtube.com/watch?v=3iE0hwPJjTU

Q__

Narzekałem i wiele razy, że załoganci Andomeda Ascendant nie noszą mundurów GF ;). Cóż, powinienem był przy jednej z takich okazji wspomnieć, że istnieje (co prawda dopiero w czwartym, mało kanonicznym, sezonie) odcinek "The Warmth of an Invisible Light", w którym je noszą... w alternatywnej linii czasu (choć są to bieda-mundury, bo i linia czasu prawie mirrorowa):
https://andromeda.fandom.com/wiki/The_Warmth_of_an_Invisible_Light