Star Trek New Voyages

Zaczęty przez Q__, 09 Gru 2023, 15:55

Poprzedni wątek - Następny wątek

Q__



Q__

#2
Czas na parę zdań o NV/P2 "Origins - The Proctracted Man" i "Torment of Destiny". Prawdę mówiąc ciężko je ocenić. Nie wiem, może postprodukcja, dołożenie CGI, muzyki i głośniejszej warstwy dialogowej znacząco poprawiłyby ich odbiór? A może STC i nowe profesjonalnie robione - choć niekoniecznie mądrzejsze - Treki (ORV wliczając) podniosły poprzeczkę? Możliwe też, że Cawley po prostu zaczynał tracić parę? W każdym razie ogląda się to dość nijako, mimo pewnej klasycznoTrekowej (TOSowej) surowości, i autentyzmu, które zawsze docenię. Nie są to historie złe, ale nie są i dobre, ot, takie sobie. W "Origins..." np. młody Kirk miał dostać pewną lekcję, i słyszymy, że dostał (choć po jego reakcjach nie widać, by tak się stało). Tamtejszy Pike wypada też znacznie gorzej od tego z DSC/SNW (i wydaje się przegięty w przeciwnym kierunku). Ale - jak pisałem - miło zobaczyć, że fani najwidoczniej wypracowali rozwiązania, które potem kanonizowano (drugi kapitan oryginalnego Enterprise'a jako żartowniś, wybuchowa krew ;)), nawet jeśli drugie z nich jest... ryzykowne. No i finał "ToD", dla niego warto było to wszystko oglądać - ultymatywna scena mccoy'owa, przebijająca wszystkie występy Bonesa, choć amatorsko zagrana. Czyste złoto.* Twierdziłem kiedyś, że ani Abrams, ani fan-twórcy nie potrafią oddać sprawiedliwości naszemu country doctorowi. Ci ostatni potrafią, i to jak!
(Przy czym warto pamiętać, że TOS miewał znacznie gorsze epizody.)
Śp. Richard Hatch? Gdyby nie w/w scena kradłby show, bo gra dobrze, mimo wieku epatując energią godną pozaziemskiego augmenta, tyle, że niewiele ma do zagrania (choć plan jego postaci - acz baardzo apokaliptyczny, i baardzo łatwo powstrzymany - jest inteligentnie pomyślany).

* https://forum.startrek.pl/index.php?msg=4997