20.000 mil podmorskiej żeglugi

Zaczęty przez Q__, 29 Lut 2024, 10:10

Poprzedni wątek - Następny wątek

Q__

Kontynuacja z:
https://muzeum.startrek.pl/forum/index.php?action=vthread&forum=5&topic=1234&page=1

Słów parę o następcach Verne'a (od których by się odciął, bo nie lubił zmyślania :P*), a zarazem prekursorach podwodnej SF.

W roku 1896 ukazało się "In the Abyss" Wellsa**:
https://en.wikipedia.org/wiki/In_the_Abyss
Powtórzone potem w "Amazing":

A w 1929 mistycyzująca "Głębina Maracot" Conan Doyle'a:
https://en.wikipedia.org/wiki/The_Maracot_Deep

* Z tym, że zmyślenia, nie zmyślenia, batysferę Wells trafnie przewidział:
https://en.wikipedia.org/wiki/Bathysphere

** Do przeczytania, jak ktoś chce:
https://pl.wikisource.org/wiki/W_otchłani
https://gutenberg.org/cache/epub/42989/pg42989-images.html

Q__

Drix (na Discordzie) przypomniał - wikipedycznym linkiem - o istnieniu serii Sealab 2020:
https://en.wikipedia.org/wiki/Sealab_2020
To przypomnę o niej i ja, jeszcze dwa linki dorzucając ;):
https://www.imdb.com/title/tt0068129/
http://toonopedia.com/sealab.htm

rs

Ostatnio peregrynują po prefantastyce, powieści z elementami fantastyki z XIX i początku XX wieku. W przzypatku Verna nie bawił się on w tworzeni skomplikowanych postaci psychologicznych. Impey Barbicane, kapitan Nicholl, Michał Ardan z  Z Ziemi na Księżyc i Wokół Księżyca są bardzo nijacy. Barbicane jest irytujący, szystko wie, Ardan jest pełen optymizmu i entuzjazmu, ale jest ignorantem. Pierwsza z powieści opisuje właściwie jedynie jak skontruować działo, które wystrzeli pocisk. Plany się zmieniają,  wszystko odbywa się w olbrzymim pośpiechu. Zwraca uwagę nie tylko brak państwa, uszczypliwość wobec niektórych nacji (przede wszystkim Brytyjczyków), ale akceptacja na straty w ludziach. Duże inwestycje muszą przynieść ofiary, to dla Verna jest oczywiste. Jak zmienił się świat w ciągu tego póltorej już wieku, dziś budziło to oburzenie. Przynajmniej w Europie, w Katarze już nie. Wokół Księżyca jest w dużym stopniu opisem tego jak wyobrażano sobie Księżyc w XIX wieku. Ciekawiło mnie, czy Verne zdecydujesię wprowadzić inteligentnych kosmitów z Księżyca, ale jednak nie. Za to mamy fascynacje kometami i eter. Zgodnie z ówczesną nauką i wiarą, że osiągnięto zrozumienie świata. Dzisiejszy czytelnik zwróci uagę na brak kobiet, czasy były jednak inne.

Q__

#3
Cytat: rs w 16 Sie 2024, 11:11Ostatnio peregrynują po prefantastyce, powieści z elementami fantastyki z XIX i początku XX wieku.

Akurat utwory Verne'a, przynajmniej niektóre, uznałbym - choć wczesne - za rasową SF, z odmiany hard, bez tego pre- ;).

Cytat: rs w 16 Sie 2024, 11:11Ardan jest pełen optymizmu i entuzjazmu, ale jest ignorantem.

Typ gentlemana-pasjonata-dyletanta, dość typowy dla epoki... i chodząca okazja do fundowania - także czytelnikowi - infodumpu ;).

Nawiasem: Ardan miał realny odpowiednik:
https://en.wikipedia.org/wiki/Nadar

Cytat: rs w 16 Sie 2024, 11:11Zwraca uwagę nie tylko brak państwa, uszczypliwość wobec niektórych nacji (przede wszystkim Brytyjczyków)

Cóż, były to - jak się już w sumie rzekło - czasy gdy uprawianie nauki i rozwijanie technologii stanowiło domenę samotnych pasjonatów. I epoka nacjonalizmów.

Cytat: rs w 16 Sie 2024, 11:11Duże inwestycje muszą przynieść ofiary, to dla Verna jest oczywiste. Jak zmienił się świat w ciągu tego póltorej już wieku, dziś budziło to oburzenie. Przynajmniej w Europie, w Katarze już nie.

Zauważmy jednak, że budziłoby to oburzenie w wypadku inicjatyw państwowych i wielkokorporacyjnych. Tam jest to przedsięwzięcie prywatne, a te i dziś oceniane są inaczej - Baumgartnerom, Piccardom trzecim czy - ginącym rokrocznie - himalaistom nikt na ręce nie patrzy (w końcu narażają tylko samych siebie, góra kolegów z grupy wspinaczkowej), najwyżej podda w wątpliwość sens przedsięwzięcia. Więc to nie tylko kwestia ducha czasu.

Cytat: rs w 16 Sie 2024, 11:11Ciekawiło mnie, czy Verne zdecydujesię wprowadzić inteligentnych kosmitów z Księżyca, ale jednak nie.

Cóż, jak sam twierdził (zarzucając Wellsowi przeciwstawną postawę), nie lubił zmyślać.

Cytat: rs w 16 Sie 2024, 11:11Dzisiejszy czytelnik zwróci uagę na brak kobiet, czasy były jednak inne.

Za to u Żuławskiego, niespełna pół wieku później, już była.

rs

Przeczytałem kolejną przygodę profesora Chellengera (po Zaginionym świecie) - The Poison Belt. Pomysł Conana Doyle'a nawet ciekawy - znów w głownej roli eter. Conan Doyle opisuje koniec ludzkości beznamiętnie, jak Wells w  Wojnie światów - inna sprawa, że na koniec ratuje ludzkość. Lekko zalatuje rasizmem - Słowianie w cesarstwie austriackim łatwiej ulegają zaleństwu niż Niemcy. Chellenger wychodzi na postać do bólu klasistowską, służącemu oznajmuje, że świat się skończy, ale nie wpadł na pomysł zapewnienia mu tlenu. Podobnie z kucharką. W końcu to inna klasa. Jedno się Conan Doyle'owi udało. Staruszka, która w obliczu zagłady ludzkości - a raczej kiedy została jedną z kilku pozostałych osób - zamartwia się o wycenę akcji [1]

[1] W zaginionym świecie podobnie uroczą osobą jest narzeczona Edwarda Malone, która chce go spławić, a po powrocie z Ametki Południowej dziennikarza zdażyła wyjśc za mąż za nudnego, ale bogatego Anglika. Czytając początek Zaginionego świata pomyślałem, że dziewczę chce spławić Malone`a choć obstawiałem, że na końcu odda rękę bohaterskiemu Irlandczykowi. Conan Doyle zapunktował u mnie za te rozwiązanie fabularne


Q__

#5
Cytat: rs w 16 Sie 2024, 21:34Chellenger wychodzi na postać do bólu klasistowską, służącemu oznajmuje, że świat się skończy, ale nie wpadł na pomysł zapewnienia mu tlenu. Podobnie z kucharką.

Owszem, nieelegancko z jego strony, ale pamiętajmy, że choć rektyfikację (pozwalającą m. in. na uzyskiwanie czystego tlenu z powietrza) wymyślono dawno temu:
https://en.wikipedia.org/wiki/Fractional_distillation
Pierwsze poważniejsze aparaty tlenowe (do nurkowania) powstały w latach '40 XX wieku*:
https://en.wikipedia.org/wiki/Aqua-Lung
https://en.wikipedia.org/wiki/Lambertsen_Amphibious_Respiratory_Unit
Zatem jeśli w świecie utworu - który dziś musimy traktować jako historię alternatywną - Challengerowi udało się to wcześniej, dysponował zapewne pojedynczymi, pionierskimi, urządzeniami i musiał wybierać z kim się nimi podzieli.

* By być ścisłym: gdy Doyle to pisał, istniały prymitywne aparaty tlenowe do nurkowania Fleussa i Davisa, ale tlenu z nich starczało na b. krótko - w wypadku prekursorskiego aparatu Fleussa były to - teoretycznie, w praktyce na używaniu go przez jedną się skończyło - trzy godziny, w przypadku masowo stosowanej produkcji Davisa - ledwo godziny pół (i raczej ;) nie było go tam dość, by cały pokój napełnić):
https://en.wikipedia.org/wiki/Henry_Fleuss
https://spinnaker-watches.com/blogs/deep-time-chronicles/the-life-and-legacy-of-henry-fleuss-a-pioneer-in-diving-technology
https://spinnaker-watches.com/blogs/deep-time-chronicles/the-invention-of-the-closed-circuit-rebreather-henry-fleuss-game-changing-innovation
https://en.wikipedia.org/wiki/Robert_Davis_(inventor)
https://eehe.org.uk/?p=69005
https://en.wikipedia.org/wiki/Davis_Submerged_Escape_Apparatus
Zas aparaty używane przez himalaistów stanowiły pieśń następnej dekady:
https://en.wikipedia.org/wiki/High_altitude_breathing_apparatus#History_of_mountaineering_breathing_apparatus

EDIT:
Namądrzyłem się, nateoretyzowałem, aż w końcu wpadłem na pomysł, by - po prostu - odświeżyć sobie kluczowy fragment omawianego utworu:
https://en.wikisource.org/wiki/The_Poison_Belt/Chapter_1
I widać tam, że Challenger pisał przyjaciołom "Bring oxygen" (butle, nie żadne aparaty oddechowe zresztą). Czyli albo okazał się tak zafiksowany na swoim odkryciu, a oderwany od prozy życia (zgodnie ze stereotypami szalonego naukowca, niepraktycznego mędrca, itd.,), że i im zasadniczo kazał samym sobie radzić (choć udzielił ogólnikowych wytycznych) - czyli klasizm jest tylko częścią problemu, albo nie było go, po prostu, na nabycie większej ilości tlenu stać.

Skądinąd - gdy o odkryciach mowa - to było inspiracją do napisanie "Pasma...":
https://en.wikipedia.org/wiki/Fraunhofer_lines

Cytat: rs w 16 Sie 2024, 21:34Jedno się Conan Doyle'owi udało. Staruszka, która w obliczu zagłady ludzkości - a raczej kiedy została jedną z kilku pozostałych osób - zamartwia się o wycenę akcji [1]

[1] W zaginionym świecie podobnie uroczą osobą jest narzeczona Edwarda Malone, która chce go spławić, a po powrocie z Ametki Południowej dziennikarza zdażyła wyjśc za mąż za nudnego, ale bogatego Anglika. Czytając początek Zaginionego świata pomyślałem, że dziewczę chce spławić Malone`a choć obstawiałem, że na końcu odda rękę bohaterskiemu Irlandczykowi. Conan Doyle zapunktował u mnie za te rozwiązanie fabularne

Mówisz, że nie ma to jak zdrowo sceptyczny stosunek do ludzkiej natury i brak cukierkowych happy endów? ;)

rs

W czasach Chellengera butle z tlenem są kupowane. Pewnie nie są tanie. Chellenger swoim gościom nakazał kupić po butli z tlenem. Służących pewnie nie było na to stać. Conan Doyle nie był zresztą do końca konsekwentny - z jednej strony koniec świata przetrwało w Anglii co najmniej 5 osób, z drugiej po liście Challengera wiele osób kupowało tlen, tak że nie można było go już kupić. Żadna z tych osób nie przetrwała. To nie była kwestia przygotowania pokoju przez Chellengera - staruszka od akcji zachowywła się jak zawsze. Jest jedno wytłumaczenie - Londyn być może być bliżej morza, a efekty zatrucia najpierw były widoczne nad morzem

Q__

#7
Heh, w czasie, gdy pisałeś swojego posta, doedytowywałem właśnie fragment o butlach, bo w końcu do "Pasma" sięgnąłem. I - tak - masz rację, że nie jest to do końca konsekwentnie domyślane, ani poprowadzone (pewnie dlatego, że kluczowe dla fabuły ani stojącego w jej centrum Pomysłu nie było), jak również w tym, że profesorska postawa sprowadza się cokolwiek do "radźcie sobie sami", nawet w odniesieniu do jego towarzyszy.

A propos butli - dawało je się wtedy nabyć w celach medycznych, acz wątpliwe - jak czas pokazał - bywały ówczesne tlenoterapie:
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC1079621/
https://economictimes.com/industry/healthcare/biotech/healthcare/history-of-medical-oxygen-how-the-key-to-covid-fight-was-once-used-to-be-a-feared-thing/articleshow/82269975.cms

rs

Cytat: Q__ w 16 Sie 2024, 17:33Typ gentlemana-pasjonata-dyletanta, dość typowy dla epoki... i chodząca okazja do fundowania - także czytelnikowi - infodumpu ;).
Tak oczywiście. Powieści były bardzo erudycyjne. Verne przemycił sporo ówczesnej wiedzy o Księżycu. W innych powieściach jest podobnie. O ile są to proste fabularnie dzieła, to ich napisanie wymagało sporo wiedzy i sporo uczyły. W tym wypadku o geografii Księżyca. Inna sprawa, że pokazuje to niepewność wiedzy i tego jak pewne rzeczy ulegają zmianie. Ciągle jesteśmy pewni że wiemy wszystko, tyle że już nie rozważa się wpływu eteru :)

Q__

#9
Cytat: rs w 17 Sie 2024, 10:30Powieści były bardzo erudycyjne. Verne przemycił sporo ówczesnej wiedzy o Księżycu.

Acz jednocześnie - że do tematu zmyślania powrócę - księżycowo-armatnia trylogia (bo istnieje jeszcze trzeci tom, z fabułą już na Ziemi) Verne'a jest jednak mniej serio niż większość jego czołowych dzieł (byłaby swoistym verne'owskim prekursorem utworów o Tichym? ;)), i od strony technicznej (J.V. raczej musiał być świadomy, że podanym przez niego sposobem na Księżyc się nie doleci, żywcem w każdym razie ;)), i dlatego, że pod koniec w ironię i satyrę skręca:
https://en.wikipedia.org/wiki/The_Purchase_of_the_North_Pole

rs

tego jeszcze nie czytałem. Właśnie dlatego, że opowieść rozgrywa się na Ziemi :).
Zdaje się, że w pierwszej części trylogii Verne popełnił błędy w obliczenich, może to nawiązanie do tego, pocisk nie osiągnąłby prędkości ucieczki. Inna sprawa, że w 1865 rok, kiedy powstała powieść, to nadal człowiek nie wniósł się w niebo poza balonem. Pociąg to najwiękzy przejaw technologii. Verne dożył pierwszego samolotu. Ciągle szokuje jak zmieniła się technologia podróży między erą pary a podróżami na Księżyc. To było tak krótki czas i jak mało poczyniono od tego czasu (oczywiście w innych dziedzinach zmiany były równie duże, wystarczy zobaczyć jak komputery zmieniły świat między podróżą na Księzyc a dniem dzisiejszym)

Q__

#11
Cytat: rs w 17 Sie 2024, 12:21tego jeszcze nie czytałem. Właśnie dlatego, że opowieść rozgrywa się na Ziemi :).

Nie jesteś w tym odosobniony. Często zapomina się o istnieniu trzeciego tomu (nawet długo wznawiany nie był), a IMHO niesłusznie skoro już zaistniał, zwł., że jego lektura zmienia odbiór całości.

Cytat: rs w 17 Sie 2024, 12:21Zdaje się, że w pierwszej części trylogii Verne popełnił błędy w obliczenich, może to nawiązanie do tego, pocisk nie osiągnąłby prędkości ucieczki.

Mniej mi chodziło o błędy, bardziej o świadome machnięcie ręką na fakty (że pocisk załogowy to nie jest dobry pomysł), by fabułę do przodu pchnąć. Co zresztą przypomina późniejsze wprowadzenie przez Żuławskiego - realnie nieistniejącej - dysponującej atmosferą części Księżyca.
(Tak chyba rodził się schemat tzw. one big lie jako sprężyny fabularnej - potem jego rolę pełnił często wyciągnięty z kapelusza napęd nadświetlny* - choć korzeni takich rozwiązań da się chyba doszukać jeszcze wcześniej, w - też księżycowym ;)  - "Sominium" Keplera, gdzie do uruchomienia fabuły SF, czy też proto-SF służą demony.)

* Acz bywały do takich celów używane również (przez Burroughsa np., ale i przez Stapledona) projekcje astralne, czy dalekie od realizmu konwencjonalne statki kosmiczne typu Kosmokratora i rakiety z "Edenu".

Cytat: rs w 17 Sie 2024, 12:21Ciągle szokuje jak zmieniła się technologia podróży między erą pary a podróżami na Księżyc. To było tak krótki czas i jak mało poczyniono od tego czasu (oczywiście w innych dziedzinach zmiany były równie duże, wystarczy zobaczyć jak komputery zmieniły świat między podróżą na Księzyc a dniem dzisiejszym)

I tu możemy zazdrościć paru generacjom pisarzy SF - od Verne'a po Clarke'a, Lema i ich współczesnych - że takie przemiany na własne oczy oglądali. Z drugiej strony - może i oni zazdrościliby nam, że żyjemy w przyszłości, nawet jeśli ta okazała się inna, niż oczekiwali...

rs

Podjąłem wyzwanie i czytam Świat do góry nogami. Jestem w połowie. Ale apologia węgla :) inna sprawa, że pewnie w Arktyce są złożą węgla, jak ropy i gazu. Verne chyba niedocenił wielkość złóż węgla. Jego antybrytyjskość jest więcej niż wyczuwalna :) Znów powieść zawiera dużą erudycję i opisy prób docierania do bieguna północnego. Z podkreślaniem roli Francuzów. Pomyłka dotycząca lądu wokół bieguna północnego wynikła z ówczesnego stanu wiedzy.

Q__

Cytat: rs w 17 Sie 2024, 23:27Ale apologia węgla :)

Dopiero zaczynali na masową skalę sięgać po paliwa kopalne, nie ma się co dziwić zachłyśnięciu, nawet gdy stało się udziałem geniusza.

Cytat: rs w 17 Sie 2024, 23:27Jego antybrytyjskość jest więcej niż wyczuwalna :)

Nie jest tajemnicą, że wiekiem szedł coraz ostrzej w nacjonalizm (zgodnie z ówczesnymi nastrojami społecznymi zresztą), a to powieść z tych późnych, oznaczająca przeskok o dwie dekady nie tylko in universe.

rs

Nie stawiam zarzutu o węgiel. Po prostu z punktu dzisiejszego czytelnika jest to zauważalne. To XIX wiek jeszcze przed wiekiem ropy. Ksiażka została opublikowana w 1892 roku (prawie 30 lat po powstaniu drugiego tomu). Ksiażka ma wymiar ekologiczny, co też zwraca uwagę. Działania Barbicane budzą po początkowej euforii niepokój. Jasne zmiana byłaby radykalniejsza niż pomysły Clarke`a czy Lema o osuszenia Morza Śródziemnego, ale jednak budzi wątpliwości, czego nie m u późniejszych autorów.